Musiałam wrócić do pracy, jak synek miał 4 m-ce. Strasznie to przeżyłam, mały trochę lepiej, bo na zmianę opiekowali się nim przez kilka m-cy moja mama i mój teść. Jak oni się wykruszyli to mały trafił do żłobka. Tu było różnie - dużo chorował, w domu ciężko, w pracy też nieciekawa sytuacja. Jakoś to przeżyliśmy.
Teraz z córeczką nie chcę powtarzać całego tego cyrku, zresztą i tak nie mam innego wyjścia (a teśćiowej na pewno sobie na kark nie sprowadzę!) i wybieram się na wychowawczy - oby jak najdłuższy!