Dziecko uczęszczało na basen i sprawiało mu to ogromną radość. Niestety w wyniku używania ogólno dostępnych skrzydełek na basenie maluchowi wyskoczyła mała chrostka pod pachą. Lekarz pediatra stwierdził, że to niegroźny kaszak, ale po dwóch miesiącach rozniosło się po całym boczku od pachy aż po pas oraz wzdłuż raczki. Byliśmy u dermatologa, który przedstawił trzy nieskuteczne metody działania
1. Aldara - bardzo droga maść
2. Lakier - małemu leciały łzy jak grochy z bólu więc nie miałam siły katować go dłużej bo i tak nie widziałam żadnej poprawy.
3. Wymrażanie i ługowanie - jeszcze nie zdecydowaliśmy się na ten wariant bo dermatolog powiedział że to bardzo boli i zostają blizny.
Jestem przerażona, że medycyna nie radzi sobie z mięczakiem a on rozsiewa się jak szalony i mały ma skórę jak papier ścierny w dotyku, ale może są jakieś sposoby domowe żeby pozbyć się tego paskudztwa?