My również rodziliśmy razem, ale wielokrotnie upewniałam się, czy aby na pewno mąż na to ochotę, ja od początku chciałam, żeby był ze mną (z nami) w takiej chwili. Pomoc - nieoceniona, przypominał mi, że mam oddychać, kiedy ja się już w tym wszystkim pogubiłam :) Nie chciał jednak przecinać pępowiny i to oczywiście uszanowałam, bo nie każdy ma na to ochotę. Poród to w ogóle niezapomniane przeżycie, a we dwoje? Super sprawa. Po wszystkim mąż był cały czas z córeczką - był przy ważeniu i mierzeniu, potem siedział z nią przez blisko godzinę do czasu aż mnie nie doprowadzili do użytku. Już wtedy powiedział, że dużo mu to dało, bo od razu ujrzał córeczkę i od razu podbiła jego serce. Wydaje mi się zatem, że poród może nieco uwrażliwić faceta, ale pod warunkiem, że zechce w nim uczestniczyć.