Ja poszłam z synkiem pierwszy raz do dentysty jak miał 5 lat, bo zauważyłam małą dziurkę w czwórce (mleczaku oczywiście). Chociaż sama nie przepadam za dentystą, nastawiłam syna pozytywnie.
Poszliśmy - przeżywałam bardziej niż on, ale nie pokazałam tego po sobie :) Wizyta zakończyła się całkowitym sukcesem. Pani stomatolog została "ciocią" synka, sprzęt do borowania był "traktorkiem" a dziura w zębie małym robaczkiem, którego traktorek musiał usunąć. Do tego ręka syna podniesiona do góry czarowała - gdy ręka się podnosiła do góry dentystka przestawała borować. Na koniec dostaliśmy autko! I to wszystko w gabinecie w ośrodku zdrowia na kasę chorych :)
Jesteśmy już po drugiej wizycie i wszystko jest z uśmiechem na twarzy. Polecam każdemu rodzicowi wybrać się z dzieckiem do dentysty, nawet jak nie ma popsutych ząbków. Wtedy dziecko nie będzie miało złych skojarzeń tak jak większość dorosłych.