Gdy bylam w ciazy, mowil ze bedzie pomagal. Gdy urodzilo nam sie pierwsze dziecko pomagal do czasu. Gdy stuklam kolano i ledwo chodzilam, maz sie zbuntowal i juz mial dosc pomagania. Wkurzonabbylam, ale musialam wstac do dziecka, bo maz nie raczy sie ruszyc. Przy kolejnych tez obiecywal. Ale to takie obiecanki- cacanki nic nie warte. W zeszlym roku ile musialam sie naprosic zeby sie ruszyl do dziecka, bo nie bylo juz jedno,a wiecej, ale to na nim nic nie robilo. Przez niefo mam tyle zmartwiwen. Tescowa mowi, ze potrafi sie zajmowac. W koncu zrobilam, tak ze wychodze na jakis czas z pokoju i mowie mu o tym.I teraz jak placza on ma je na glowie, a ja chwile odpoczywam. W tym roku wymyslilam moje postanowienie noworoczne, ze nie bede sie prosic i staram sie tego nie robic...ale jak widze, ze lezy przed telewizorem, a ja mam na glowie trojke dzieci to gotuje sie we mnie.......