Ja długo nic nie czułam, a ginekolog dopytywał na wizytach, czy już są ruchy maleństwa i żeby mnie uspokoić sprawdzał tętno płodu.
Pierwszy raz mały zaczął się ruszać w tłusty czwartek, gdy leżałam sobie jak zwykle wieczorem na kanapie po pączkowym obżarstwie. Zastanawiałam się, czy to "to", aż wreszcie miałam pewność, że się rusza.
Nie wiem, czego się spodziewała, ale te ruchy nie były spektakularne - od takie bąbelkowanie.
Zawołałam męża i pamiętam, że jak już je wyczuł, to tez był zawiedziony, że te pierwsze ruchy są takie słabe.
Znacznie bardziej podobało nam się potem, gdy maluch już mocno kopał. Nigdy nie zapomnę, jak mój brzuch ruszał się, gdy w 8 miesiącu ciąży poszliśmy na koncert do kościoła.