Nasza córeczka ma teraz 20 miesięcy - od jakiś 3-4 miesięcy dramat - wcześniej jadła wszystko co podaliśmy bez fanaberii i wybrzydzania. Teraz jej jadłospis w najlepszym razie to gotowane ziemniaki, chleb z masłem i herbatniki. Jako Mama zaczynam popadać w paranoję , bo już budząc się czy zasypiając myślę o tym co będzie dzisiaj i co mam zrobić, żeby może coś zjadła. Boję się o niedobory witamin i innych elementów. Owoce beee, warzywa beeee wszystko beeee. Wydaje mi się , że niestety to manifestacja dziecka, a nie brak głodu czy to, że coś jest niesmaczne. Tylko nie wiem jak to przełamać. Jedni twierdzą próbować i tak cały dzień rodzica podporządkowany jest jedzeniu i można osiwieć a drudzy zostawić jak zgłodnieje zje wszystko - a co jeśli nie i nie głodnieje. Myślę , że wiele z nas ma taki dylemat.