trzy dni spędziłam na patologii ciąży- trzy razy schodziłam z bloku porodowego, aż w końcu położyli mnie na łóżku o godz 12. podłączyli kroplówkę i czekałam na te bóle.. nic i nic.. tatuś miał być przy porodzie ale wciąż się spóźniał.. więc leżałam i czekałam aż się zacznie... o 15.30 zaczęło boleć więc krzyczę do położnej że się zaczęło a ona na to" Tak ma być". Nie wytrzymałam i dotknęłam ręką a tam już główka. Wezwali lekarza który popatrzył na zegarek (15,47) po czym dodał "planowany czas porodu za yyy 3 minuty" :)