Zawsze się zastanawiam, dlaczego Kościół jest tak mało rygorystyczny w uświadamianiu ludziom, jak ciężkim grzechem jest wiara w zabobony. Dlaczego na przykład bez szepnięcia na boku słówka rodzicom chrzczą dzieci, które do chrztu zostały przywiezione wózkiem udekorowanym czerwoną kokardką "przeciwko urokom".
Jak można wierzyć, ze krzyż - znak zbawienia i łaski, miłości Boga, wyzwolenia z niewoli szatana ma przynieść ból i cierpienie? Co - poza Ciałem i Krwią do spożywania - Jezus dał ludziom cenniejszego niż swój krzyż? Znakiem krzyża się przecież błogosławi, wypędza się złe duchy, udziela rozgrzeszenia i namaszczenia chorych, wreszcie krzyż stawia się jako znak nadziei na grobie człowieka. Jak można Bogu sprawiać taką przykrość, oskarżając go o zemstę za przyjęcie krzyża.