Dobre pytanie :) Na początku było ciężko - córka urodziła się w ziemie, na dworze było paskudnie, więc 2 miesiące przesiedziałyśmy w domu, a ja byłam tak zmęczona, że nawet nie myślałam o spotkaniach ze znajomymi. Teraz jest, kiedy dziecko ma 21 miesięcy, jest o wiele łatwiej. Na spotkania z mamuśkami zabieram ją zawsze ze sobą, a czasem uda mi się wyskoczyć gdzieś na kilka godzin ze znajomymi. Zmiana nastąpiła w wyjściach nocnych - imprezy do rana już sobie dawno odpuściłam, ale nie jest mi jakoś specjalnie przykro z tego powodu, da się bez nich spokojnie żyć. Częściej zapraszam teraz przyjaciół do domu :)