Moja pierwsza córka ospę miała w wieku 6lat-przeszła ją łagodnie i miała niewiele zmian skórnych.Smarowałam je jedynie tym pudrem.Druga córka zachorowała gdy miała 6miesięcy.Z początku wyskoczyła jej jedna duża krostka na główce wypełniona żółtym płynem.Ani pediatra ani dermatolog nie wiedzieli co to jest.Mimo to smarowałam tę krostkę gencjaną i pudrem na przemian-mało tego dermatolog polecił mi starodawny sposób czyli spirytus ze sklepu monopolowego.Tej metody jednak nie zastosowałam.Po jakimś tygodniu nastąpił wysyp krostek i okazało się,że to jednak ospa,a po kolejnych trzech dniach wychodziły kolejne.Córka miała je dosłownie wszędzie na ciele i na szczęście nie miała ich w jamie ustnej co się niestety też zdarza.Oj były nieciekawie i niewesoło bo mała była praktycznie cała fioletowo-biała od gencjany i pudru i się wręcz lepiła.Kąpałam ją bardzo krótko w wodzie z dodatkiem nadmanganianu potasu i myłam mydłem dla dzieci.Do tego jeszcze była bardzo marudna,płaczliwa;dochodziły do tego jeszcze stany podgorączkowe, problemy ze snem i to nieodparte uczucie swędzenia.Takiemu malcowi nie da rady wytłumaczyć żeby się nie drapało:(Mimo wszystko córka wyzdrowiała i gdzieniegdzie pozostały jej małe blizny po przebytej chorobie.Z tego co wiem to są leki antywirusowe,które hamują namnażanie wirusa w organiźmie i gdybym o tym wtedy wiedziała to prosiłabym o nie pediatrę.Uważam,że moja córka przeszła ospę bardzo boleśnie i długo.Na szczęście obyło się bez powikłań i do tej pory zdrowo rośnie:)