Synek, jak był mały to zjadał wszystkie warzywa, nawet jak chodził do żłobka. Zmieniło się to i to diametralnie, jak trafił do przedszkola. Interesował się tylko ziemniakiem i marchewką. Dlatego jak robiłam mu zupę warzywną to wszystkow co w niej pływało nazywałam "ziemniaczkiem" lub "marchewką". Dzięki temu udało mi się nakarmić go sporą ilością brokuła (a kiedyś był ulubionym), kalafiora, kalarepki, buraczków, groszku czy kukurydzy. Teraz jest w szkole i nadal ma "długie zęby" na warzywa. Na surowo zjada tylko surówki z marchwi z róznymi dodatkami (ananas, pomarańcza, seler, rodzynki), ziemniaczek w każdej postaci-szczególnie frytki, szczaw - w zupie, czasami kalafior. Pomidora i buraki uważa "za karę" i cofa mu się na ich widok, ale co ciekawe - pomidorówkę uwielbia, niecierpi ketchupu. Kapusty nie znosi i żadnej surówki z jej dodatkiem nie zje, kapuśniaku również. Groszek tylko w grochówce. Kukurydza w postaci Popcornu. Ale udało mi się ostatnio upiec placuszki dyniowe i bardzo mu smakowały lubi też ciasto marchwiowe.
Ostatnio miał do wyboru kanapkę z szynką lub z rzodkiewką i wybrał z rzodkiewką! Zadziwił mnie, ale więcej tego czynu nie powtórzył, a szkoda. Jak gotuję krupnik, to zcieram na tarce marchew, pietruszkę, seler i por. To w tej formie też mu wchodzą. Czasem na pizzy zje też paprykę (jak nie zdąży wydłubać).
Córeczka jest na etapie poznawania nowych smaków i jak narazie wszystko jej smakuje, oby tak dalej!