Nasze podróże 5-6 godzinne wyglądaja tak: najpierw synek śpi, potem budzi się i od razu chce jeść, więc szybko szukamy postoju (teraz próbuje oszukać go czymś w butelce). Nakarmiony, często też przewinięty jedzie w foteliku dalej, bawi się zabawkami i tak do momentu aż chce wyjść (bo ile można siedzieć w foteliku) oczywiście nie wyjmuję podczas jazdy tylko zabawiam, smoczek itd aż w końcu usypia i cykl powtarza się, oczywiście w międzyczasie zależnie od potrzeby robimy kilka przystanków na karmienie.