Jak to mit? Jak to nie skraca? Jakby tak było to dlaczego generalnie w moim otoczeniu widzę, że mamy które dawały smoczek karmiły możliwie jak najkrócej, nie za bardzo lubiły karmić piersią, a te które nie dawały smoczka karmiły długo i uwielbiały to robić? Przyznaję, spróbowałam dać smoka mojemu pierwszemu dziecku i od razu zrozumiałam dlaczego jest taka zależność: po prostu była mega różnica w karmieniu piersią. Dałam smoczek znanej marki, który rzekomo nie zakłócał odruchu ssania, a popsuł okropnie jakość ssania piersi. Na szczęście szybko odstawiłam i ssanie piersi wróciło do normy i mogłam się cieszyć karmieniem piersią, a potem płakałam gdy musiałam zakończyć karmienie piersią (tak to kochałam - czego nie rozumiały koleżanki stosujące smoczek, lecz doskonale rozumiały te które smoczka nie stosowały). Jest różnica!