Mieszkam z "przyszłymi" teściami...
Dzisiaj wybuchła mała sprzeczka o kredytach mojego i powiedziałam, że wali mnie skąd weźmie pieniądze ale się ma dokładać mi 300 zł na małą bo ja ją sama obkupuję. Oczywiście teść się wtrącił, że sama nie utrzymuję dziecka, bo za wodę, prąd i gaz płaci on - czasem kupią soczki, jogurty i batoniki dla małej.
Wściekłam się jak to powiedział, a mój że po co się wtrącam i da mi tylko 150 zł! Łzy w oczach i deprecha mnie złapała. Z tego wszystkiego zaczęłam szukać mieszkania na wynajem... Oczywiście przyszły" teść mówi że nas na nie nie stać - a ja chcę dla siebie samej i małej- pasożyt mi w domu nie potrzebny. Mówi ciągle, że gdyby nie oni, to byśmy zdechli, bo nas na nic by nie stać było, że do garka byśmy nie mieli co włożyć... Ja naprawdę czasami psychicznie nie wytrzymuję... Jak mogę sobie pomóc, czy robiłyście sobie jakieś "ćwiczenia" na stres,, aby nie okazywać tyle emocji - ja to za chwilę płaczę z bezsilności do wszystkiego...