Mój robi to rzadko- a wszystko przez to, że kiedy popadł w długi- jego rodzice za niego spłacili i teraz musi oddawać to swoim rodzicom prawie całą wypłatę. On jak kupi 2 paczki pampersów to jest Happy i mówi, że dużo kupił. Maksymalnie na córkę wydał 200 zł ( to był wyjątek, bo dokupił mleko i inne jej rzeczy). Ciągle mu powtarzam, że jako samotna matka ściągająca z niego alimenty bym dostała więcej. Ja mam tylko 500 zł miesięcznie, bo się jeszcze uczę i 77zł rodzinnego. Z tego próbuję zaoszczędzić coś nie coś i odkładam maksymalnie 100 zł ale to nie zawsze- muszę się ubezpieczyć na czarną godzinę. A on ma do mnie pretensje, że ja marudzę, że on się nie dokłada. Nie zaoszczędził NIC! A zarabia więcej ode mnie. Ciągle jest walka o dołożenie się do dziecka- wiadomop, zakup ubranek, przybory higieniczne, jedzenie...