Mam roczną córeczkę, z którą często zamieniam moje domowe obowiązki w zabawę. Mała jest przeszczęśliwa, kiedy może naśladować to, co ja robię. I tak - pucujemy lustro, stół i inne meble. Każda ma swoją "szmatkę", psikamy sobie sprayem odpowiednim (z zachowaniem ostrożności przed Małą oczywiście) i pucujemy ile sił w rękach. Mała sama jak dorwie jakiś ręcznik chodzi i sprząta z wielce zadowoloną miną.
Ostatnio zabrałyśmy się też za wspólne wypieki. Miętolenie ciasta to dla małych rączek niezłe ćwiczenie, a już posypywanie kolorowymi groszkami - frajda na całego!
Polecam takie kulinarne doświadczenia! :)