Przede wszystkim niczego nie osiągniemy z żadnym dzieckiem, jeśli nie zaangażują się w to jego rodzice. To jest ośrodek rehabilitacji i terapii rodzin dzieci z wadą słuchu. Rodzin, a nie samych dzieci! Wszystkie sukcesy w terapii maluchów to osiągnięcia ich rodziców. Zajęcia muszą być prowadzone codziennie, bo wtedy dziecko ma terapię 30 razy w miesiącu. Żaden ośrodek nie jest w stanie tego zapewnić i nikt nie zrobi tego tak jak matka czy ojciec, którzy mają rodzicielską intuicję. Tylko pożar, powódź i śmierć własna zwalnia ich z codziennych zajęć. Rodzice najmniejszych dzieci zgłaszają się do nas średnio raz na cztery tygodnie. Później raz w tygodniu. Realizują konkretne zadania, które potem omawiamy. Na początku wykonują ćwiczenia trzy razy, potem cztery i pięć razy w tygodniu. To jest bardzo trudne. Podobnie jak odchudzanie czy małżeństwo, bo opiera się wyłącznie na konsekwencji, systematyczności, koncentracji i spokoju. Rodzice muszą całkowicie przeorganizować swoje życie. Generalnie to ćwiczenia, w których maluchy są bierne, a my bodźcujemy ich mózg. Niemowlak leży w łóżeczku, a mama w tym czasie siada niedaleko, ale tak, by nie widział źródła dźwięku, i gra kolejno na instrumentach, robiąc przerwy. Po upływie kilku tygodni w czasie tych przerw nasz brzdąc zacznie naśladować dźwięk tych instrumentów, bo jego mózg koduje wygrywane przez mamę sekwencje.
Może to być pudełko akustyczne, flet, trójkąt, kołatka i dzwonki. Odpowiadają one częstotliwościom dźwięków mowy, czyli od 500 Hz do 4000 Hz. Oczywiście w czasie ćwiczeń dzieci mają na uszach aparaty. Maluchy mają je nosić od świtu do nocy, tak by stały się częścią ich ciała.
Implant ślimakowy to nadal aparat słuchowy, tyle że lepszy od najlepszego konwencjonalnego aparatu. Jeżeli ktoś myśli, że implant zwalnia z terapii, to z całą pewnością się rozczaruje, a jego dziecko pójdzie do szkoły dla niesłyszących i nie będzie mówiło. Bowiem słyszenie to dopiero warunek wstępny, by nauczyć się mówić. Zdarza się, że zjawiają się tu rodzice z pięciolatkami, które od trzech lat mają implant i nadal niewiele rozumieją i nie mówią. Dopiero od nas ich rodzice dowiadują się, że po wszczepieniu implantu należało pracować z nimi ze zdwojoną energią. Optymalny wiek na jego wszczepienie to okres między 12. a 14. miesiącem życia, pod warunkiem, że od trzeciego miesiąca zaczęło się stymulację dziecka, które cały czas używało aparatu słuchowego. Tylko jeśli dziecko jest dobrze przygotowane, wszczepienie implantu ma sens. Implant ślimakowy jest urządzeniem cudownym, ale nie jest cudem! Bez pracy nie ma kołaczy. Jeśli nikt się nim zajmie, to usłyszy tylko jeden wielki hałas, którego nie będzie w stanie zrozumieć. W dodatku dziecko może słyszeć to samo już dzięki aparatom słuchowym, które są coraz lepsze, a do tego dużo tańsze, bo kosztują około 17 tys. zł. Implant to wielki wysiłek, wielka praca i wielki koszt. Jego wszczepienie to przecież operacja. Implant to także duże koszty – pamiętajmy, że baterie do implantu i jego naprawa nie są refundowane. Na pewno jednak należy po niego sięgnąć wtedy, kiedy wiemy, że dziecko tego potrzebuje i jego wszczepienie ma sens. Dzięki implantom i wczesnemu wykrywaniu średnia wieku dzieci, które opuszczają nasz ośrodek, to siedem lat. Jeszcze 10 lat temu to były 12-latki.