Ciągle wszystko zmieniają. Ja chodziłam do podstawówki 8 lat, przez 4 w swojej wsi, nie musiałam dojeżdżać, było fajnie i bezpiecznie. Do I Komunii szłam w 2 klasie, na wsi, razem z 3 klasą (były co dwa lata, a jak ktoś chciał i ustalił z proboszczem, to np. rodzeństwo "po roku" mogło iść razem w 1 i 2 klasie, do tak zwanej "wczesnej Komunii", albo jak dziecko było super przygotowane w 1 klasie, to też). Siostry szły w trzecich klasach (tak przypadło). Najmłodsza siostra już chodziła nowym systemem, dojeżdżała już od drugiej klasy podstawówki 3 km szkolnym busem, bo wymyślili Gimnazja i wozili dzieciaki ze wsi do wsi, nie wiadomo po co, skoro szkoły były wszędzie o krok i rodzice by się nie martwili.
Zmiany nie zawsze są potrzebne i nie zawsze wychodzą na dobre. Czasem wprowadzają zamieszanie. A tu chodzi o dzieci.
Mam nadzieję, że ktoś mądry w końcu się zajmie tym problemem i rozsądnie go rozwiąże.