Bardzo trudne pytanie. I myślę, że wypowiadać się może tylko ta, która to przeżyła, która musiała stanąć przed tak trudnym wyborem.
Jestem przeciwniczką aborcji. Nie chcę nawet myśleć, to straszne.
Jeśli jednak dziecko nie ma szans na przeżycie? Jeśli będzie bardzo bardzo chore, wszyscy naokoło będą cierpieć, bo nie będzie możliwości pomocy?
Też zrozumiem, jeśli kobieta została zgwałcona. Lub jeśli istnieje zagrożenie jej życia.
Ale z drugiej strony - lekarze się (często) mylą. Medycyna cały czas idzie do przodu. Dziś są już możliwe skomplikowane operacje, zabiegi.
Myślę też o kobietach, które poroniły. To ból i strata ogromna. Znam taką kobietę. Miała potem jeszcze dwójkę dzieci, razem troje, ale tego maluśkiego (prawdopodobnie syna, było za wcześnie, by rozeznać) wspomina i jej żal do dziś.
Są też małżeństwa, kobiety, mężczyźni,którzy nie mogą mieć dzieci. To też jest przykre, dotkliwe, bolesne. Wiele by dali, by mieć dziecko.
Nie można nikogo osądzać. Nie jesteśmy w skórze tego człowieka, nie wiemy, co czuje, co nim kieruje. Nikomu nie życzę takiego dylematu. Obyśmy nie musieli podejmować takich decyzji.