Byłam pierworódką nie prosiłam o nie nacinanie krocza bo po prostu z nadmiaru emocji zapomniałam. Kiedy przyszło mi rodzić powiedziałam położnej coś w tym stylu: teraz będzie mnie Pani nacinać proszę zrobić to bez boleśnie bo się strasznie boję. Ona zdziwiona spojrzała na mnie i mi oznajmiła, że nie ma takiej potrzeby bo mam elastyczną skórę. Moje dziecko było średniej wielkości. Odczułam ogromną ulgę i nie miałam nacięcia. Nie stosowałam masaży krocza, jedynym wspomagaczem uelastyczniającym krocze były długie spacery w czasie ciąży oraz dużo seksu z mężusiem. Wydaje mi się, że one przyczyniły się do ochrony mojego krocza. Pamiętam jak moja matka opowiadała mi o swoim koszmarnym nacięciu krocza gdzie miała 15 szwów. Mówiła, iż bardzo ją bolało bo było nie umiejętnie nacięte przez położną. Miałam tylko jak mnie powiadomił doktor małe pęknięcie i jeden szew. Pęknięcie nic mnie nie bolało a po dwóch dniach mogłam już kucać, schylać się i szybko się zgoiło. Mój gin się dziwił. Cieszę się, że uniknęłam nacięcia.