Wczoraj byłam na obiedzie wielkanocnym u mojej mamy. Tam była prababcia mojego synka która w celu zobaczenia ile urosło mu ząbków o mały włos nie wetknęła swojego palucha w usta niemowlęcia. Zareagowałam ostro bo wiem że nie myje rąk wychodząc z toalety. Przydybałam ją na gorącym uczynku udzielając od razu reprymendy. Oczywiście nie przyznała się jak zwykle do błędu, nigdy się nie przyznaje. Jestem uczulona na tego typu zachowania ponieważ parę miesięcy temu trzymając prawnuka na rękach grzebała ręką w ziemi a później ów brudną łapę wycierała o jego ubranko. Wtedy też ją przyłapałam i od razu wzięłam dziecko z jej rąk besztając ją przy tym. Ta prababcia (89 lat) jest znana w całej rodzinie z kontrowersyjnych zachowań było ich dosłownie multum (np. ścieranie u cioci kurzu z żyrandola, grzebanie w szafie u mojej babci, zbicie dziecka kuzynki, obgadywanie sąsiadów i członków rodziny, rozkazywanie, narzucanie swojej woli, udzielanie złych rad, szydercze wyśmiewanie i poniżanie mojej matki, używanie wyzwisk itp.) Nie ma rady na tę jurną toksyczną kobietę. Ostatnio postraszyłam ją i zachowywałam się tak samo chamsko jak ona w stosunku do jej osoby. Ta taktyka pomogła ale tylko na chwilę znów pokazała swój butny charakterek. Całkowite zerwanie kontaktów nie wchodzi w grę bo nie chcę robić przykrości mojemu ojcu wszak to jego mama. Jest jeszcze jeden ważny aspekt ona ma tylko jedną dobrą cechę charakteru jest bogata i chętnie dzieli się swym majątkiem z synem czyli moim ojcem oraz ze mną. Ojciec w stosunku do niej jest potulny, pokornie znosi jej fochy i obelgi. A ja się stawiam jej ponieważ nie pozwolę na braku szacunku a pomimo mojego nie ugiętego charakteru dzieli się ze mną. Ciekawa jestem Waszych opinii na ten temat.