Według mnie budować. Po ślubie mieszkalismy z rodzicami. Mieliśmy działkę od rodziców, budowalismy nasz dom systemem gospodarczym, czyli dużo rzeczy było robionych własnymi siłami. Np do kopania i zalewania fundamentów było 14 osób (mąż, ojciec, teśc szwagier, wujkowie, kuzynowie). Do murowania ścian nie braliśmy całej ekipy czyli murarzy i pomocników, tylko płaciliśmy murarzom, a pomocnikami byli mąż ojciec i szwagier lub jakis wujek. Zawsze częśc rzeczy kupowało się taniej np beton kupowaliśmy bez faktury czyli bez VAt zawsze taniej. Jesli fundamenty robiłaby firma to i beton musiałby byc droższy.Drzewo na dach kupowaliśmy sami i mąż z ojcem malowali, a firmie trzeba płacić za wszystko. jeśli braliśmy potem fachowców to nie jakies firmy z wielkim rozmachem, które sobie wołaja nie wiadomo ile, tylko pytaliśmy znajomych o dobrych fachowców, zeby nie przepłacać. Instalacje elektryczna robil kolega z mężem wieć taniej, co i wode, kanalizacje, gaz gośc od nas ze wsi, napewno zarobił na nas, ale "nie zdarł z nas skóry". Wylewki ślepe, taras, schody wejsciowe wymierzył nam gosc i mąż z ojcem juz potem robili. Wiadomo że do tynków, właściwych wylewek, montowania okien przychodziły juz konkretne ekipy. Układanie płytek, parkietów, paneli to też wszystko robili nam tacy poleceni fachowcy. Wujek pomalował mi cały dom. Oczywiście to darmową pomoc z rodziny zawsze trzeba gdzieś odrobić, albo ojciec albo mąż szli z kolei do kuzyna czy kuzynki jak sie budowali i pomagali. Ja tylko z tego okresu nie zapomne tych kanapek które ciągle robiłam na sniadania i kolację, i tych wielkich garów z obiadami dwudaniowymi które ciągle gotowałam dla wszystkich którzy przychodzili pomagać. Ale teraz to wspominam ze śmiechem. Wprowadziliśmy sie po 5 latach do swojego domu, pewnie zamieszkalibysmy rok wczesniej,ale akurat wtedy urodziłam i odłożyliśmy przeprowadzke.
Oczywiście można kupic gotowy dom w stanie surowym lub deweloperskim i urządzić po swojemu.