Moja babcia bawiła się w grę „żabi skok”. Do gry potrzeba było dwóch lub więcej zawodników. Jeden z zawodników kucał, a drugi opierając się na jego ramionach, skakał przez niego. Gra trwała tak długo aż się zawodnikom znudziło.
Bawiono się też w grę „tor przeszkód”. Dzieci wybierały sobie miejsce i robiły przeszkody. Najczęściej było to podwórko, na którym przeszkody zawsze były zrobione. Najpierw przechodzono pod trzema oponami. Za każdą oponę dostawało się punkt, czyli za trzy opony – trzy punkty. Potem trzeba było przebiec drogę, za którą były też trzy punkty. Jeśli rósł krzak, można go było przeskoczyć (za dwa punkty). Następną przeszkodą mogło być ułożone drewno, po którym się przechodziło. Sumowano punkty, wygrywał ten, kto miał ich więcej.
Do takich zabaw należały: gra w klasy, czyli w „chłopaka”, zabawa w chowanego, berek i podchody. Gra w klasy (w „chłopaka” – stąd nazwa, bo należało na podwórku narysować postać chłopaka) polegała na tym, że rzucało się kamyk, aby wpadł na odpowiedni kwadrat. Potem się skakało przez poszczególne części na jednej nodze. W części, gdzie była głowa, należało skoczyć obiema nogami jednocześnie. Grało się tak długo aż ktoś skusił (stanął na linii lub kamyk upadł poza linię).
Gra w kopertę
Rysujemy na ziemi figurę w kształcie koperty, kładziemy płaski kamyk na pierwszym polu, skaczemy na jednej nodze, a drugą musimy przesuwać kamyk z pola na pole, uważając, aby kamyk nie zatrzymał się na linii dzielącej pola, gdyż taka sytuacja oznacza skuchę i utratę kolejki. Kiedy uda nam się drugi etap gry, który polega na rzuceniu kamyka na drugie pole, robimy dokładnie to samo, co w pierwszym etapie. Wygrywa ta osoba, która jako pierwsza zaliczy wszystkie pola po kolei. Każdy etap gry to wyższy poziom trudności, ponieważ coraz dalej należy rzucić kamyk, a to jest naprawdę trudne i trzeba utrzymać równowagę skacząc na jednej nodze z pola na pole.
Można grać w tyle osób w ile się chce. Gra ta wymaga od uczestników precyzji i sprawności fizycznej.
Gra w bierki polega na tym, że jeden z graczy rozrzuca w miejscu bierki. Stara się wyciągnąć jak najwięcej bierek tak, aby nie poruszyć innego bierka. Można pomagać sobie bierką. W grze może brać udział wiele osób. Może ona trwać długo. Za jedną rundę otrzymuje się punkty w zależności, ile bierek zdobędziemy. Pod koniec punkty są zliczane. Kto uzyska najwięcej punktów, wygrywa.
W dzieciństwie mojej babci grało się w nożyka. Gra polegała na tym, że rzucało się nożyk z czoła, z tyłu głowy, z palca, z łokcia, z brody, z nosa, z kolana... Babcia bawiła się w podchody. Ta zabawa polegała na chowaniu się dziewczyn, a chłopcy musieli je znaleźć. Babcia grała z koleżankami w piłkę, którą odbijało się o ścianę czołem, ręką, brzuchem, kolanem po 10 razy. Grało się tak długo aż ktoś skusił. Grano też w palanta.
W zimowe wieczory babcia wyszywała makatki. To wyszywanie polegało na tym, że na materiale rysowano wazon z kwiatami lub pieski czy kotki. Brało się kolorowe nici, czyli kordonek lub mulinę. Nawlekało się igłę i wyszywało. Na dworze zimą lepiła bałwana, jeździła na lodzie, z górki jeździło się na nogach lub na desce.
Przed świętami Bożego Narodzenia babcia robiła łańcuchy i ozdoby choinkowe. Brała słomę i cięła na kilkucentymetrowe kawałki, z kolorowej bibułki robiła kokardki. Nawlekała igłę z nitką, na którą nawlekała kokardkę i słomkę i tak na przemian. Długość łańcucha zależała od wykonawcy. Babcia robiła gwiazdki, koszyczki, lalki z tektury i kolorowej bibuły. W dawnych czasach na choinkę babcia wieszała małe czerwone jabłka, orzechy włoskie, cukierki, ciastka serduszka i gwiazdki.
Mój dziadek, kiedy był dzieckiem, bawił się z kolegami i koleżankami w zabawę, która nazywała się berek. Inną zabawą była zabawa w wojnę, jeszcze inną w chowanego. Do domu mojego dziadka przychodzili koledzy i koleżanki i rozmawiali o szkole lub wychodzili na podwórko i bawili się. Popularną zabawą była zabawa w chowanego. Najpierw wybierano szukającego osoby kryjące się. Stosowało się prostą wyliczankę. Szukający stojący przodem do ściany mówił taki wierszyk: „Pałka, zapałka, dwa kije, kto się nie schowa, ten kryje. Raz, dwa, trzy, kryjesz ty”. Mógł liczyć do dziesięciu lub dwudziestu. Potem krzyczał: Szukam!”.
W tym czasie pozostali kryli się w różnych zakamarkach podwórka. Kiedy zobaczył jednego z ukrytych, szybko biegł do ściany domu, żeby zaklepać kolegę. Jeśli znaleziony dobiegł pierwszy, mógł się zaklepać sam z okrzykiem: „Jestem!”. Wówczas szukający znów szukał pozostałych, którzy mogli zaklepywać się sami. Ten, którego szukający zaklepał, stawał się szukającym.
„Mam chusteczkę haftowaną”
„Mam chusteczkę haftowaną” jest to gra dziecięca, w której może brać udział dowolna ilość uczestników. Na początku wszyscy siedzą w kręgu i wybierają jedną osobę, która z chusteczką w ręku krąży za plecami pozostałych uczestników. W tym czasie wszyscy siedzą i śpiewają rymowankę:
„Mam chusteczkę haftowaną, co ma cztery rogi, kogo kocham, kogo lubię, rzucę mu pod nogi. Tego kocham, tego lubię, tego pocałuję, a chusteczkę haftowaną tobie podaruję.
Tej nie kocham, tej nie lubię, tej nie pocałuję, a chusteczkę haftowaną tobie podaruję”.
Krążąca osoba musi przed końcem piosenki rzucić komuś chusteczkę za plecy i szybko okrążając innych uczestników zająć miejsce tej osoby. W tym czasie osoba, której została rzucona chusteczka, musi szybko wstać i obiegając wszystkich dookoła zająć z powrotem swoje miejsce, zanim zrobi to druga osoba. Jeśli się jej nie uda, przejmuje chusteczkę i krąży na zewnątrz koła.
W dawnych czasach dzieci grały w piłkę nożną, skakały w gumę, bawiły się w ciuciubabkę, chowanego, berka, skakały na skakance oraz grały w inne gry połączone ze śpiewem np. „Chodzi lisek koło drogi...”. W czasach moich dziadków nie było światła, komputerów oraz żadnych zabawek elektronicznych, które mamy dziś.
W czasach moich rodziców były popularne gry i zabawy: w chowanego, żydka, gumę i chłopaka. Do skakania w gumę potrzebna była guma. Dwie osoby stawały w środku i gumy i ją rozciągały. Najpierw zakładały gumę na kostkach, potem na łydkach, na kolanach, na biodrach, w pasie, czyli coraz wyżej. Trzecia osoba skakała, zaczynając od gumy założonej na kostkach. Skakała tak długo aż skusiła. Wtedy skakał następny.
Popularne zabawy to: berek, ciuciubabka, w chowanego, państwa – miasta i guma. Jak się grało w berka? Jedna osoba była berkiem, a reszta musiała przed nim uciekać. Kogo złapał berek, odpadał. Był też berek kucany. Kto kucnął, nie można go było złapać.
Jak się bawiło w ciuciubabkę? Jednej osobie zakrywało się oczy chusteczką, a reszta się chowała i nie dawała złapać.
Zabawa w państwa
Gdy moja mama była mała, bawiła się w grę o nazwie: „Państwa, miasta”. Ta gra polegała na tym, że na kartce rysowało się tabelkę z podziałem na państwa, miasta, imię, nazwę rośliny, zwierzęcia, ptaka, rzeki, itd. Jeden z uczestników mówił w myślach alfabet, drugi mówił: „Stop!”. Ten mówiący alfabet podawał literę np. B. Wszyscy biorący udział zapisywali na swoich kartkach wszystko na literę B. Za wpisanie nazwy ustalona była ilość punktów. Gra trwała aż do wyczerpania liter. Podliczało się ilość punktów. Wygrywał ten, kto miał ich najwięcej.