Dzień dobry,
Jestem samotną mamą 5letniej dziewczynki i zmagam się z kilkoma problemami naraz. Nie wiem już co zrobić ani po jakie rozwiązanie sięgnąć by jej pomóc. Córka od zawsze była dzieckiem niezwykle energicznym, bardzo inteligentnym (w rozwoju poznawczym/intelektualnym zawsze przewyższała swoich rówieśników, dla przykładu teraz interesuje się literkami i zaczyna samodzielnie czytać i pisać proste zdania) oraz bardzo lubianym. Ma przyjazną i wrażliwą naturę. Od zawsze towarzyszyły jej też różne dziwne (nigdy nie udało mi się odkryć ich jakiejkolwiek przyczyny) lęki (był okres kiedy bała się swojego wózka, później fotelika samochodowego, potem garderoby w pokoju, potem całego pokoju, do którego do tej pory za nic w świecie nie wejdzie sama choć jest pełen jej zabawek). Fatalnie przebiegała również adaptacja w przedszkolu (najpierw w prywatnym, gdzie Panie niestety ukrywały przede mną ten fakt, aż do spotkania z p.Psycholog, która powiedziała 'że już jest lepiej, ale przez pierwsze kilka miesięcy córka była dosłownie przerażona'; później w publicznym gdzie córka została otoczona dużo lepszą opieką, ale i tak pierwszy rok i połowa następnego to był nieustanny płacz, że nie chce iść do przedszkola tylko zostać ze mną). Nawet teraz (3cia grupa) córka czasem negocjuje możliwość zostania w domu, czasem popłakuje.
Jednak największy problem z jakim się teraz zmagamy to lęk przed usypianiem w swoim pokoju. Do niedawna mieszkałyśmy w domu moich rodziców gdzie współdzieliłyśmy pokój, córka nie pozwalała wyjść z niego przy zasypianiu (bała się zostać sama, przy próbach zostawienia jej doprowadzała się do strasznej histerii) więc zawsze ktoś (ja albo babcia) towarzyszył jej przy zasypianiu (czytanie bajki a później już tylko ciche siedzenie w pokoju do momentu zaśnięcia, potrafiło to trwać nawet 1,5 godz). Do tego zawsze włączone światło (górne, półmrok z małą lampką wywoływał histerię). Pół roku temu przeprowadziłyśmy się do nowego mieszkania, córka ma teraz swój pokój. Zaangażowałam ją w urządzanie go i od roku toczyłam dyskusje jak to będzie fajnie, jaka będzie już 'dorosła', będzie miała swoje miejsce i nauczy się w nim pięknie spać. Na początku było super. Miałyśmy wieczorny rytm - kolacja, bajki w TV, kąpiel, czytanie bajek w łóżku, lampka nocna, bajka do słuchania na zaśnięcie, ja zaraz za ścianą, uchylone drzwi, plus nagroda (za 6 'ładnych' uśnięć w jej pokoju jedna noc w moim łóżku ze mną). Trzeba dodać, że mimo że córka usypiała u siebie i tak zawsze w nocy budziła się i wędrowała do mnie. Ostatnio jednak musiałyśmy wprowadzić się z powrotem do dziadków na 2 tyg, więc znów spałyśmy w jednym pokoju, potem córka jeszcze zachorowała, więc aby mieć pod kontrolą w nocy gorączkę - spała ze mną. Od tej pory córka za nic nie chce spać u siebie. Płacze już od połowy dnia na myśl o wieczorze, mówi że robią jej się w głowie 'kręciołki' (które dodam mijają jak ręką odjął kiedy ląduje w moim łóżku), boi się, jest cała w stresie. Wieczorem zaczyna się histeria, która uniemożliwia jej zaśnięcie. Ustąpiłam, więc śpi z górnym światłem tak jak chciała i całkowicie otwartymi drzwiami do mnie (co mi utrudnia wiele rzeczy). Ale to czego chce córka to albo spanie w moim łóżku albo moja obecność przy jej zasypianiu (na co nie mogę sobie pozwolić ponieważ pracuję w domu wieczorami a to 'zasypianie' potrafi trwać 1,5 godz albo i więcej..) Zaczyna się od tego, że musi wyjść do toalety (kilka razy), przyjść się przytulić, przyjść dać buziaka, coś powiedzieć, o coś zapytać.. kiedy stawiam granicę ('ostatni buziak', 'już koniec wychodzenia z łóżka' etc.) stara się 'wytrzymać' u siebie, ale po chwili zaczyna się pochlipywanie, potem płacz, potem histeria. Na nic moje tłumaczenia, na nic wszystkie sposoby (przed zaśnięciem przeglądamy każdy kąt żeby udowodnić, że w pokoju nic nie ma, tulimy się i dajemy buziaki, 'daję' jej sny - przystawiamy do siebie czoła i opowiadam o dobrych rzeczach, które mam nadzieję jej się przyśnią, wyciszamy się książką - ostatnio bajki terapeutyczne). Nic nie pomaga. Może dlatego że jestem uparta i nie chcę odpuścić (nie chcę pozwolić na zasypianie u mnie ani na moje siedzenie u córki w pokoju kiedy zasypia, uważam że to tylko pogorszy sprawę i wzmocni te nawyki). Kiedy zaczyna się histeria staram się tłumaczyć, później cierpliwie stawiać granice, okazać zrozumienie, ale zdarza się że w końcu tracę cierpliwość i złoszczę się na nią, odmawiam kolejnego przytulenia i kolejnego buziaka, denerwuję się,mówię o konsekwencjach tej sytuacji z mojej perspektywy (że będę zmęczona, niewyspana a muszę iść do pracy, że ze zmęczenia jest zły humor itp) i z jej perspektywy (że będzie zmęczona, że rano nie będzie chciała wstać, więc znów będą nerwy). W końcu córka usypia (spłakana i wyczerpana), a 2 godz później już wędruje do mojego łóżka. Pozwalam na to bo budzi się w nocy, wiem że jak ją odniosę to za godzinę będzie płacz (obudzi się w swoim pokoju) i jeszcze więcej nerwów.
Nie wiem co zrobić i proszę o pomoc. Obie jesteśmy wyczerpane, zmęczone i zestresowane. Noc nie jest dla nas wypoczynkiem, jest stresem, nerwami i wieloma pobudkami, a rano trzeba wstać i mieć energię...
Dodam, że córka jest ze mną bardzo mocno związana, mocno nalega na moją obecność wszędzie i we wszystkim co robi (np. teraz staram się ją nauczyć, że jak ona jest na zajęciach po przedszkolu np. basen, to w tym czasie zamiast oglądać ją i podziwiać idę zrobić nam zakupy - zaczyna nam to nieźle wychodzić, ale do niedawna nie było mowy żebym gdzieś poszła w trakcie gdy ona jest na zajęciach). Jest kilka osób z którymi zostanie chętnie i bez płaczu (np. babcia, jej tata, ze dwie ciocie), ale tylko w ciągu dnia. Na noc może zostać tylko z babcią (z którą też jest bardzo blisko) , propozycja żeby została na noc z kimkolwiek innym (np. swoim tatą - nie mieszkamy razem, rozwiedliśmy się gdy córka miała pół roku) to gwarantowany płacz na samą myśl o tym.. Nie bez znaczenia jest tu pewnie fakt, że ciągle jesteśmy ze sobą. Na co dzień nie ma z nami drugiej dorosłej osoby, siłą rzeczy wszystko robimy razem i ciągle jesteśmy razem. Bardzo się staram poświęcać córce ile tylko mogę czasu. Dbam o to być choć godzina dziennie była przeznaczona na wspólną zabawę (choć nie zawsze mi się to udaje, czasem nie pozwala na to logistyka dnia, zdarza się też że zwyczajnie nie mam siły..), w samochodzie zwykle toczymy różne rozmowy, słuchamy piosenek, śmiejemy się, robimy razem zakupy, razem oglądamy bajki (choć ja wtedy często mimo że siedzę z córką wtuloną we mnie - czytam książkę), wieczorem czytamy bajki do snu, dużo się przytulamy, jest między nami wiele czułości. Nie potrafię już 'wycisnąć' z siebie więcej (praca + wszystkie obowiązki domowe).
Nie wiem co zrobić. Proszę o pomoc. Jak pomóc córce pokonać lęk przed zasypianiem? Jak pomóc jej trochę się ode mnie 'odłączyć'? Jak opanować jej stres i lęki?