Żylaki miał mój Dziadek, ma Mama, Ciotki, Siostry i ja. Dwa widoczne, nabrzmiewające latem miałam "od zawsze", pajączki na prawej nodze też. Problem nasilił się w ciąży. Nogi bolały, puchły. Lekarz wtedy dał tylko maść z kasztanowca, Lioton 1000 i zalecił odpoczynek, unikanie gorących kąpieli, nadwyrężania nóg. Kilka dni po urodzeniu Córeczki miałam zapalenie żyły (właśnie na odcinku wspomnianych dwóch podkolanowych żylaków. Nic przyjemnego. Ból i gorąco). Nie mogłam karmić Dziecka, brałam Clexane w brzuch, smarowałam heparyną.
Siostra postanowiła ze względów estetycznych "coś z tym zrobić". Zdecydowała się na ostrzyknięcia. Wydała kupę kasy, nosiła specjalne drogie rajstopy, nie mogła się opalać, ... No i co, po dwóch latach ma to samo. Koleżanka z pracy zdecydowała się na zabieg usunięcia (przez nacięcie w pachwinie i wyciągnięcie uszkodzonych żył). Jako pielęgniarka miała to z NFZ, choroba zawodowa. Też zero opalania, uciskowe rajstopy, pończochy. a po kilku miesiącach też jakieś komplikacje.
Moim zdaniem - żylak to "tylko" żyła, w której "zepsuły się" zastawki. Wygląda nieestetycznie, ale ostatnio nauczyłam się nie zwracać na to uwagi. Jeśli nic się nie dzieje, to stosuję tylko profilaktykę: nie przesadzam z opalaniem, gorącą wodą, kolanówkami/skarpetkami/spodniami uciskającymi nogi, odcinającymi dopływ krwi, swobodne krążenie. Jak boli używam Lioton 1000, innego żelu z heparyną drobnocząsteczkową lub maści z kasztanowca, układam nogi wyżej, stosuję chłodny prysznic, okłady.
Polecam konsultację z lekarzem, jeśli stan nóg niepokoi. Może pojawić się zapalenie żył, może dojść do zatoru, może też podobno dojść do krwotoku z żylaków, słyszałam, że to trudno zatamować. Nie polecam ani ignorować, ani też przesadzać. Usłyszałam z ust lekarza, że "Przecież jeśli się wytnie żyłę, to gdzieś musi się wytworzyć na nowo obieg krwi. Musi obocznie powstać jakieś zaopatrzenie. Więc po czasie pojawią się nowe żylaki".
Mam nadzieję, że choć trochę pomogłam.