Nie chciałam znać płci. Koleżanki lekarz się pomylił, wymalowała pokoik na różowo, nakupowała sukienek i różowych fatałaszków, do brzuszka gadała: "Tosia", a tu - buch - synalek się narodził. I co?
Jak mnie kto pytał: "Co będzie?" odpowiadałam: "Dziecko" ;-)
Zastrzegałam, że nie chcę znać płci, by się lekarze nie wygadali. Do końca nie wiedziałam. Jak za starych, dobrych czasów ;-)
To miało swój urok.
Pościel była żółta w misie, ubranka kupiłam czerwone, zielone, żółte, w paski; pokoik był w neutralnych kolorach. Było pięknie. Wiedza o płci do niczego mi nie była potrzebna.